OPISY KLUBOWICZÓW

Wspomnienia z odbudowy samochodu Zastava 1100p/101

Autor: Robert Kuchta

 

 

            Do napisania wspomnień z remontu mojego autka skłoniła mnie prośba o napisanie kilku słów o swojej Zastavie. Celowo napisałem w tytule Zastava 1100p/101, ponieważ autko to pochodzi z 1975 roku, a jak wiemy w tym roku rozpoczął się montaż tych pojazdów na Żeraniu.

 

Wspomnień tych nie mogę zacząć w żaden inny sposób jak tylko przybliżyć przyczynę zakupu akurat tej marki i tego właśnie rocznika.

 

Jakieś cztery lata temu poznałem kolegę Pawła Taraszkiewicza, który posiada FIATA 600 D. Ja w tym czasie nie posiadałem jeszcze żadnego pojazdu samochodowego. Jeździłem co prawda motorowerami (JAWA, Romet, Simson). Wszystkie one miały ponad 25 lat i można było je uznać za zabytkowe. W tym czasie inny mój kolega naprawiał samochody TRABANT 601, więc miałem porównanie tych dwóch popularnych marek samochodów. Po jakimś czasie Paweł zaproponował mi wstąpienie do Automobilklubu Morskiego Sekcji Pojazdów Zabytkowych w Gdyni. Zainteresowany tematem motoryzacji postanowiłem wstąpić do tego klubu. W tym czasie na poważnie zainteresowałem się motoryzacją z zamieszłych czasów. Kupiłem TRABANTA 600 z 1963 roku. Niestety po zakupie naprawie i pierwszych jazdach próbnych okazało się iż wykonany już w nim remont spowodował przestawienie geometrii kół przednich. Wizyta w warsztacie na kontroli zbieżności była dla mnie szokiem. Przedni wózek w wyniku nie znajomości sztuki blacharskiej został źle przyspawany. Następnie wizytę odbyłem u wielu blacharzy, którzy nie chcieli się podjąć naprawy lub naprawa kosztowała koszmarne pieniądze. Po jakimś czasie Paweł zaproponował mi zakup zastavy 750. Zainteresował mnie ten pomysł, ale!. Każdy model jaki oglądaliśmy był do generalnego remontu. Blach nie ma do tych aut części jak na lekarstwo. Zrezygnowałem z tego pomysłu, ponieważ remont tego jak i poprzedniego auta wykończył by mnie finansowo, a efekty były by marne. Remont bez nowych części blacharskich nie dał by żadnego satysfakcjonującego efektu.

 

            W marcu ubiegłego roku doszedłem z Pawłem do wniosku, że warto zainteresować się modelem 1100 bo z roku na rok jest coraz mniej tych aut. Zajrzeliśmy do lokalnej gazety samochodowej „Anonse” i szok dwie zastavy 1100 ceny poniżej 1000 zł. Stało się to co stało się z Polskim Fiatem 125p było tego pełno nikt nie spodziewał się, że kiedyś zabraknie nam rodzinnego „Kredensa”. Przegląd kolejnych gazet motoryzacyjnych dał nam pogląd na dostępne roczniki. Najczęściej dostępne roczniki to w okolicy 80. Postawiłem sobie zadanie bardzo ambitne znaleźć Zastavę 1100 lub 101 najstarszą jaką się tylko da. W kwietniu będąc na praktyce zadzwonił do mnie Paweł i oświadczył, że znalazł. Rok produkcji 1975 jako tako wygląda ale tapicera bajer. Kolor czerwony nie zniszczony środek. Padło hasło bierz  jak jest w miarę zdrowa. Paweł się ubrał i pojechał ponownie. Koniec języka za przewodnika i znalazł  jej właściciela. Potwierdziło się rocznik 1975 biorę. Po południu jak na skrzydłach poleciałem aby zobaczyć nowy zakup. To co zobaczyłem postawiło mnie z powrotem na ziemi. Pierwsze co rzuciło się w oczy to skorodowane zderzaki do tego stopnia, że przez dziury można wkładać po kilka palców. Lampy tylne prawie nie posiadały chromu. Szkiełka lamp tylnych były poobijane i zmatowiałe. Przednie analogicznie matowe poobijane, każde światło przednie innego wytwórcy. Zderzak przedni skorodowany i skrzywiony. Klamki drzwi miały wżery zamiast chromu. Natomiast karoseria jako taka. Standardowo doły drzwi zjedzone, drobne wżery na przednim i tylnym pasie kilka drobnych dziur w innych miejscach. Dalszy wywiad z kolegą wykazał, że pojazd ma urwane tylne koła, ale silnik po remoncie. Do czasu rozmowy z blacharzem postanowiłem nie przekreślać jej. Blacharz przyjechał po kilku dniach. Pierwszym pytaniem jakie zadał to – „który to rok”  następnym pytaniem było co za niechluj tym jeździł bo auto zostało zapuszczone.  Faktycznie auto było zaniedbane, ale przez lata ktoś z poprzednich właścicieli o nie dbał.

 

            Zaczął się więc remont. Zderzaki, lampy tylne, przednie, klamki, akumulator (pęknięta obudowa) poszło wszystko do huty. Samochód został rozebrany prawie do zera. Jak widać na zdjęciach w galerii pod tematem inne Zastavy. Do wymiany zakwalifikowały się  dwie tylne podłużnice. Naprawa tylnej belki i ustawienie geometrii tylnych kół. Niestety nie posiadałem obu tylnych nadkoli nowych i zostały załatane stare. Podłoga bagażnika została wstawiona nowa. Wytrasowana została na kawałku arkusza blachy. Tylna ścianka również została naprawiona i wyklepana. podobnie doły rantów  tylnych  zostały naprawione. Płyta podłogowa została odtworzona pod miejscem  nóg kierowcy i pasażerów, oraz przednia belka wraz z wzmocnieniami wewnątrz. Czworo drzwi wymagało naprawy  rantów dołów drzwi i kawałka koryta w jednych. W czasie jak trwał remont zakupiłem dwa przednie błotniki fabrycznie nowe, oraz wiele innych elementów blacharskich. Co prawda masa elementów została już naprawiona więc zostały one na później. Z zakupionych blach wykorzystałem nowe błotniki, które pomimo tego że były nowe i jugosłowiańskie  nie pasowały za bardzo i należało ich rant przeklepać na nowo. Naprawiono także przednie podszybie w dwóch miejscach. Po zakończeniu blacharki rozebrałem samochód do zera tzn. wygłuszenia, instalacje elektryczną kokpit itd. Samochód pojechał do lakiernika. Nowym problemem było ustalenie koloru nadwozia. Zawsze chciałem mieć kolor yellow bahama lecz kłóciło się to z oryginalnością. Tu doradził mi Paweł. Były przecież Zastavy w kolorze żółtym i pokazał mi zdjęcie takiej. Na tej podstawie dobrałem ładny żywy żółciutki kolor. Po lakierowaniu pojazd transportowałem do domu dzięki uprzejmości mojego kolegi Piotra. To on właśnie wiózł auto-lawetą moją Zastavę  do lakieru i z powrotem za co mu wielce dziękuję. Samochód po lakierowaniu wzbudzał już zainteresowanie podczas transportu. W tym momencie rozpoczęło się składanie do tzw. „kupy”.  W czasie remontu zakupiłem fabrycznie nowe lampy tylne, przednie i kierunkowskazy. W między czasie odwiedziłem okoliczne złomowce na których stały już resztki innych zastav. Tam zakupiłem inne zderzaki, kły, klamki, emblematy, itd.  Z posiadanych już zasobów wybierałem co najlepsze i zakładałem.  W trakcie składania odwiedzałem wszystkich byłych właścicieli Zastav jakich znałem (lub udało mi się namierzyć). Wynik tych poszukiwań zaowocował zwiększeniem się zapasu części nowych jak i używanych. Równolegle uzbrajałem karoserie i  przeglądałem jednostkę napędową. Skrzynia biegów została wyszorowana, wymieniłem uszczelniacze, a także przepłukałem ją od wewnątrz. Silnik podobnie do skrzyni wyszorowałem do czysta. Wymieniłem wszelkie uszczelki które ciekły i zimeringi na nowe. Pasek rozrządu i klinowy założyłem nowy (nigdy nie wiadomo kiedy zmieniał poprzedni właściciel), a także przewody zapłonowe, kopułę i palec zapłonowy (przerywacz był nowy). Słowa sprzedającego potwierdziły się silnik był remontowany. Bądź co bądź korbowody i tłoki są fabrycznie nowe. W silniku wymieniłem wszystkie płyny i filtry na nowe.  Wymieniłem również gaźnik na fabrycznie nowy bo stary miał wylataną ośkę przepustnicy. Nowe jest także sprzęgło i łożysko oporowe. Zabielone zostały koło zamachowe i docisk sprzęgła. W trakcie upychania silnika i skrzyni w karoserii wymieniłem poduszki silnika na inne całe. Następnym krokiem był remont przedniego zawieszenia i układu kierowniczego. Listwę kierowniczą rozłożyłem i przesmarowałem. Jako ciekawostkę mogę podać iż była ona włoska. Wymianie uległy końcówki układu kierowniczego. W przednim zawieszeniu na fabrycznie nowe wymieniłem amortyzatory, łożyska kół, pierścienie gwintowane do zabezpieczenia łożysk, tarcze hamulcowe, tłoczki hamulcowe, gumki, wahacze dolne, poduszki stabilizatora. Tylnego zawieszenia jeszcze nie remontowałem z powodu braku części zamiennych. Autko po złożeniu odwiedziło stację diagnostyczną w celu ustawienia zbieżności i dokonania przeglądu okresowego. Mój pojazd wzbudził szerokie zainteresowanie wśród mechaników starszej daty którzy przypomnieli sobie stare lata. Oczywiście przegląd dostałem. W tym miejscu chciałbym podziękować koledze klubowemu (Denatowi) za sprezentowanie lusterka starego typu, które obecnie jest wręcz nie do osiągnięcia. Tyle co bym chciał napisać na temat swojego auta. Mam nadzieję że zdobędę resztę części jakie chciałbym wymienić na nowe. Na tym zakończę bo mógłbym pisać i pisać o niej i jej remoncie w nieskończoność. Dużo wspomnień jeszcze zostało. 

 

Pozdrawiam

Robert Kuchta


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie materiałów znajdujących się w tym serwisie bez zgody autora jest zabronione.

Serwis najlepiej oglądać przy użyciu przeglądarki Internet Explorer 6.0 lub lepszej.

Serwis istnieje od 15 września 2000 roku.

Korzystamy ze standardu ISO-8859-2.