HISTORIA PIÓREM PISANA

   Patrząc przez pryzmat tych paru lat, mogę spokojnie powiedzieć że się zakochałem, zakochałem w swoim pierwszym i do tej pory jedynym samochodzie, w Zastavie 1100p. Lecz czy w takim przypadku w ogóle można mówić o miłości?, czy raczej słowo „przywiązanie” było by tu na miejscu? I czy w takim aucie jak Zastava 1100p w ogóle można się „zakochać”?  Dla niektórych jest to relikt minionej epoki, dla innych po prostu grat a dla nielicznych małe autko z wielką duszą. Kupując ją od „dziadka” nie sądziłem że tak bardzo się do niej przywiąże, stała się moim „oczkiem w głowie” i obiektem zazdrości mojej żony. Bo przecież nie może być, że  poświęcam temu autu więcej czasu i serca niż swojej żonie.

Z perspektywy tych kilku lat żałuję tylko jednego, żałuję tego że nie mogłem wysłuchać opowieści „dziadka” o Jego samochodzie, ani że nie dał mi swoich rad, jak dbać o ten samochód. „Dziadek” był ciężko chory, nie był w stanie sam wyrażać własnych myśli i uczuć. W dniu kiedy podpisywaliśmy umowę kupna, jemu trzęsła się ręka i chwilę się zamyślił, nim podpisał. O czym mógł pomyśleć? – mogę się tylko domyślać. Pamiętam jego oderwane słowa, z trudem mówił, lecz stale powtarzał „ ...ale żeby też Ola nim jeździła ...”  trzymając rękę na moim ramieniu. Niestety nie było mi dane poznać bliżej tego człowieka, nie mogliśmy zamienić słów, nie było okazji podziwiać czarno-białych fotografii Jego Zastavy, nie było już czasu na nic. Już od kilku miesięcy „dziadka” nie ma wśród nas,  jednak stale pozostają żywe w nas wspomnienia o nim, a dla mnie jest on moim „dziadkiem” od mojej Zastavki, to część jego, którą pozostawił po sobie dla potomności.  Żal ściska mnie za gardło lecz wiem że jedno mogę dla niego zrobić, mogę poświęcać się temu samochodowi i zarazem kontynuować jego pasje i przysiądź mu że i moja Ola będzie jeździć Jego Zastavką.

Po tym, zdałem sobie sprawę, ze jestem spadkobiercą części jego życia, części historii motoryzacji.  Więc pielęgnuje ten samochód najlepiej jak potrafię.  Jak za lat „dziadkowych” tak i teraz co zimę auto stoi w garażu, co roku ma wymieniany olej, filtry, przeprowadzam wszelkie konserwacje i utrzymuje je w stanie 100% oryginału. Wiele satysfakcji sprawia zdobywanie części zamiennych, literatury oraz różnych gadżetów. 

Zastava, jak każdy inny, „stary” samochód ma swoją „duszę”, niepowtarzalną atmosferę, zapach i styl. Zasiadając za kierownicą czuję się jakoś niezwykle, inaczej niż we współczesnych samochodach. Te wielkie fotele, ta cienka kierownica z pięknym napisem na wiśniowym tle, te zegary i ta prostota, to wszystko sprawia ze można się w niej poczuć naprawdę wyjątkowo. Wciskając sprzęgło, wyciągając cięgno ssania i przekręcając kluczyk, sprawiam że zaczyna delikatnie mruczeć, przebudzona ze snu. Delikatnie drży, jest mi posłuszna, z wolna jej kształty ukazują się wiosennemu słońcu, to znak że zima odeszła ... 

Katowice dn.23.03.2004

Bartek Sikowski

powrót do listy tematów


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie materiałów znajdujących się w tym serwisie bez zgody autora jest zabronione.

Serwis najlepiej oglądać przy użyciu przeglądarki Internet Explorer 6.0 lub lepszej.

Serwis istnieje od 15 września 2000 roku.

Korzystamy ze standardu ISO-8859-2.